Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tych dróg nie ma na mapach geodezyjnych

Rafał Kuś
Z Maciejem Kukiem naczelnikiem Wydziału Geodezji w kłobuckim starostwie rozmawia Rafał Kuś

**Często dzwonią do naszej redakcji osoby, które twierdzą, że od kilkudziesięciu lat jeździli daną drogą i nagle ktoś im ją zagrodził. Zwykle są to osoby, które dojeżdżają tamtędy do swoich pól. Jak wygląda to z punktu prawa geodezyjnego?
Podstawowym dokumentem są dla nas akty własności ziemi, które były wydawane w latach 70. ubiegłego wieku. Na podstawie aktu własności ziemi są zakładane księgi wieczyste. W latach 50 i 60. ub. wieku została założona ewidencja gruntów. Geodeci mierzyli wtedy faktyczny sposób użytkowania gruntów. Po terenie chodził z geodetą przedstawiciel wsi. Wszyscy mieli wgląd w sporządzone mapy i mogli wówczas wnosić zastrzeżenia. Na takiej mapie były już naniesione granice sąsiednich nieruchomości. Już wtedy ludzie mieli świadomość, że takiej drogi, jak np. w Kamyku, czy w Wąsoszu tak naprawdę nie ma, bo nie istnieje w mapach geodezyjnych.

**Jednak ludzie twierdzą, że droga była i powołują się na stare pomiary...
Nas obowiązuje ewidencja gruntów, która została założona w latach 50 i 60. ubiegłego wieku. Nie twierdzę, że np. rolnicy z Wąsosza, czy z Kamyka nie mają racji. Bo faktycznie na jakiś starych mapach taki przejazd, czy taka droga mogła być. Ale w tej chwili jest to tylko dowód w sądzie o zasiedzenie. Często jest tak, że ktoś porozumiał się z gospodarzem terenu i korzysta z jego gruntu. Ale wcale nie znaczy to, że ta droga tam jest. W bardzo wielu miejscach naszego powiatu istnieją nieformalne drogi wyjeżdżone po działkach, którymi nikt się nie interesował, albo ktoś kiedyś pozwolił na taki przejazd. Ale nie zostało to formalnie uregulowane.

**Co w takich przypadkach powinny zrobić ludzie, żeby mogli wciąż korzystać z przejazdu?
Wystarczy, że złożą wniosek do sądu i dołączą też mapę geodezyjną. To jednak wiąże się z kosztami. Trzeba zapłacić geodecie za pomiar i opłacić koszty wniosku o zasiedzenie, które wynoszą 2 tys. złotych. Mieszkańcy muszą przedstawić dowody, czyli zeznania świadków, że jeździli tą drogą przez co najmniej 20 lat, jeśli robili to w dobrej wierze, bądz 30 lat, gdy robili to w złej wierze. Dobra wiara polega na tym, że człowiek użytkuje nieruchomość myśląc, że jest jej właścicielem, bo np. zawarł jakąś umowę kupna, po czym okazało się, że ma ona jakąś wadę prawną. Zła wiara jest wtedy, gdy świadomie zajął czyjąś nieruchomość jedynie
np. na podstawie ustnej umowy. Albo też po prostu stwierdził, że komuś ten grunt jest niepotrzebny, bo go nie użytkuje. Jeżeli powiedzmy, że przez minmimum 30 lat, bez żadnych sprzeciwów faktycznego właściciela danego gruntu, ktoś z niego korzystał, może dochodzić swoich praw w sądzie.
Jak starostwo dostanie wyrok sądu, to wtedy wprowadzi drogę do ewidencji gruntów. Dopóki nie ma prawomocnego wyroku to możemy tym osobom wierzyć, bądź też nie.

**Czy takich spraw, po tym jak rolnicy zaczęli ubiegać się o dofinansowanie, jest więcej?
Nie zauważyłem, żeby to wiązało się z dotacjami otrzymywanymi przez rolników. Bardziej chodzi tu o świadomość ludzi, która zaistniała po 1989 roku, a także większą dbałością o swoją własność. Fakt otrzymywania przez rolników dotacji spowodował na pewno pewne wyjaśnienia niezgodności. To znaczy, że rolnicy dostają zdjęcia lotnicze z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa i na tej podstawie analizują jakie mają granice działek. To jednak nie wiąże się z drogami.

**Jak obecnie wygląd stan prawny dróg? Bo jak się okazuje niektóre drogi pobudowane są częściowo
na prywatnych działkach.

Po 1945 roku to, co nie było prywatne należało do państwa, ale tylko w świadomości ludzkiej. Nie było bowiem żadnej regulacji prawnej. W ewidencji gruntów było jedynie wpisane, że jest to droga publiczna, albo, że jest we władaniu skarbu państwa.
Nie było żadnego dekretu, że drogi stają się z mocy prawa własnością państwa. Obecnie obowiązująca ustawa o drogach publicznych mówi, że drogi stanowią własność danego samorządu. To znaczy, że droga gminna nie może być własnością prywatną. Jeżeli gmina ustanawia lokalizację drogi gminnej, to musi się najpierw stać jej właścicielem.
Zdarzają się takie sytuacje, że po ustaleniu granic działek prywatnych były robione jakieś prace modernizacyjne dróg, np ich poszerzanie. Wtedy nikt się nie przejmował tym, że droga stanowi częściowo prywatną wlasność. Ustawodawca biorąc to pod uwagę uchwalił ustawę na mocy której stwierdził, że grunty należące do osób prywatnych, które są już drogami publicznymi, staja się z mocy prawa własnością samorządu.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na klobuck.naszemiasto.pl Nasze Miasto