MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Na wsi nie jest bezpiecznie

Katarzyna Wrzalik
Niewiele gospodarstw w naszym powiecie wygląda tak nowocześnie, jak to należące do Franciszka Pilśniaka w Zajączkach Pierwszych.
Niewiele gospodarstw w naszym powiecie wygląda tak nowocześnie, jak to należące do Franciszka Pilśniaka w Zajączkach Pierwszych.
W ubiegłą środę we wsi Brzózki w gminie Lipie zginął 47-letni Stefan Wieczorek. Doświadczony gospodarz nie spodziewał się śmierci. Wcześniej wiele razy sprzedawał zwierzęta i pomagał przy ich załadunku.

W ubiegłą środę we wsi Brzózki w gminie Lipie zginął 47-letni Stefan Wieczorek. Doświadczony gospodarz nie spodziewał się śmierci. Wcześniej wiele razy sprzedawał zwierzęta i pomagał przy ich załadunku. Niestety, z nieznanych przyczyn potężny byk nagle wpadł w szał i uderzył mężczyznę tak mocno, że ten zginął na miejscu.

Pogrzeb odbył się w miniony piątek. Przyszły tłumy. Cała okolica była głęboko wstrząśnięta tragedią, jaka dotknęła rodzinę z Brzózek. Wdowa, pani Anna, została na gospodarce z trójką małych dzieci.
– Ciężko jej będzie – mówi Henryk Wójcik, sąsiad. – Dużo pola, dużo gadziny w obejściu...

Tutejsi wciąż nie mogą zrozumieć, jak to się stało. Pan Stefan był doświadczonym rolnikiem, dbał o gospodarstwo, krok po kroku je modernizował z myślą o dzieciach. Był bardzo pracowity, podobno nigdy nikomu nie odmawiał pomocy. Byka, który go zabił, dobrze znał. I na pewno z tej strony śmierci się nie spodziewał.

Ubiegłotygodniowy wypadek w Brzózkach to jedno z najtragiczniejszych zdarzeń w rolnictwie na terenie naszego powiatu w ciągu minionej dekady. Ostatnia śmierć, jaką pracownicy kłobuckiego oddziału Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego sobie przypominają, to pożar w Marianowie przed dwoma laty. 31-letni Sławomir M. podczas naprawy ciężarówki doznał ciężkich poparzeń całego ciała i zmarł w szpitalu. Według opinii biegłego na rurze do filtru powietrza były świeże ślady piły kątowej. Piła i przedłużacz wisiały na ścianie garażu, więc mężczyzna zdążył je odłożyć. Nie zauważył jednak że być może od powstałej wtedy iskry tlą się przewody paliwowe, prowadzące do baku do połowy napełnionego olejem napędowym. Gdy rolnik dostrzegł pożar, zdążył jeszcze wyjąć z kabiny samochodu gaśnice. Opary jednak już podgrzały się i zbiornik wybuchł w dużą siłą. Stojącego obok mężczyznę prawdopodobnie oblała ropa, która nasączyła ubranie i paliła się na ciele. Temperatura wybuchu mogła osiągnąć 800-900 stopni Celsjusza. Ponieważ ciężarówka służyła w gospodarstwie, zdarzenie uznano za wypadek przy pracy w rolnictwie.

Te dwa zdarzenia były śmiertelne. Mniej tragicznych wypadków w rolnictwie w naszej okolicy jest jednak dużo więcej. KRUS prowadzi szczegółowe statystyki na ten temat. Wynika z nich, że najwięcej zdarzeń przypada na miesiące zimowe. To najczęściej upadki.

– Rolnicy przewracają się, ponieważ nawierzchnie obejść nie są zabezpieczone – mówi Helena Sikora, kierownik kłobuckiej placówki terenowej KRUS-u. – Często brakuje także odpowiedniego oświetlenia.

Rolnicy się spieszą, są nieuważni, przemęczeni, zakładają klapki zamiast porządnych butów. Spadają z budynków, na których brak barierek, albo z drabin, pozbawionych haków mocujących i ograniczników.

Drugie w kolejności są urazy, powstałe głównie podczas pracy przy piłach tarczowych, np. w celu pozyskania drewna na opał. Maszyny to często „samoróby”, pozbawione osłon części ruchomych. Rolnicy tracą palce, dłonie, czasem całe ręce.
Główna przyczyna wypadków to... pieniądze. A raczej ich brak. Jak mówi Helena Sikora, brak środków finansowych w małych gospodarstwach uniemożliwia ich modernizację czy zakup nowych maszyn. Nie bez znaczenia jest też brak doświadczenia. Jak wynika ze statystyk, wypadkom najczęściej ulegają ludzie, którzy właścicielami gospodarstw są od niedawna lub zaczęli je właśnie prowadzić, ponieważ utracili inne źródło dochodu. Zaczynają uczyć się podstawowych czynności w gospodarce i nie zawsze pamiętają o ostrożności.

KRUS prowadzi działalność prewencyjną. Organizuje szkolenia dla gospodarzy i dla młodzieży wiejskiej, rozdaje broszury i ulotki. Są też konkursy, promujące zasady bezpieczeństwa i higieny pracy na wsi, które atrakcyjnymi nagrodami mają zachęcać rolników do ich stosowania. Ale czy te działania przynoszą wymierne efekty?

– Trzeba zaznaczyć, że sytuacja na wsi jest coraz trudniejsza – tłumaczy Helena Sikora. – Do wypadków dochodzi głównie w tych najbiedniejszych gospodarstwach, słabych ekonomicznie. Rolnicy posługują się starym sprzętem i nie myślą o tym, że maszyna zagraża ich zdrowiu, a nawet życiu.
Nie myślą, bo najważniejsze jest, aby przeżyć. Trudno myśleć o zamianie starej piły na nową, jeśli ledwo starcza na jedzenie. Dopóki to się nie zmieni, do wypadków będzie dochodzić.

od 7 lat
Wideo

Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na klobuck.naszemiasto.pl Nasze Miasto