Trasa 20 lat Gemini jest okazją do przypomnienia płyty fanom i szansą dla nowych odbiorców na poznanie tego legendarnego już na polskim rynku muzycznym materiału. Czym dzisiaj dla pani jest ten album i jak wspomina pani czas, w którym powstawał?
Kasia Kowalska: Wspominam teraz dobrze, pewnie z czasem człowiek wypiera stresy, które temu towarzyszyły a są one zawsze. Młodość i chęć zrobienia czegoś swojego, wiara w to pchały do przodu. Poza tym to był czas w pewnym sensie zmian szla fala grunge'u , muzyki która stawiała na odrzucenie pewnej teatralności i postawienie na ostre brzmienia, często naładowane złością i psychodelią. No i teksty, które bardziej przypominały sypanie solą ran, a nie opowiadanie jak pięknie jest na świecie, gdy świeci słońce. Pojawiło się więcej ekshibicjonizmu i autoironii. W tym się odnalazłam i byłam wiarygodna. Jestem do dziś .
Czy "odświeżenie" utworów z Gemini było dla pani wyzwaniem, czy raczej dobrą zabawą?
Kasia Kowalska: Śpiewanie piosenek sprzed 20 lat jest wyzwaniem, na szczęście to dało mi pretekst do ćwiczeń. Nic nie ma za darmo, zagranie w ostatnich 24 miesiącach ponad 130 koncertów, czasem 3 dziennie dało mi lekcje.
Jak z perspektywy czasu od pojawienia się Gemini ocenia pani zmiany, które zaszły w polskiej muzyce rozrywkowej?
Polecamy: Kasia Kowalska - 20 lat Gemini w Poznaniu
Kasia Kowalska: Ja uważam, że każdym powinien grać tak jak mu w duszy gra. A jaka tam muzyka siedzi to już indywidualna sprawa. Mdli mnie, kiedy ktoś sztucznie coś robi, ale nie oceniam tego. W naszym dziwnym kraju dzieją się czasem dziwne rzeczy…
Podczas trasy przypomina pani o artystach, którzy ją inspirowali. Jaka muzyka i jakie inspiracje były dla pani najważniejsze i najmocniej odbiły się w pani twórczości?
Kasia Kowalska: The Beatles. To jest zespół, który mną wstrząsnął najmocniej. Oczywiście mogę tylko głośno dziękować najstarszemu bratu, że nas katował od rana do nocy ich utworami. Mnie uczył od małego kto jest kim, a jak nie wiedziałam, który na zdjęciu jest Paul, a który John to dostawałam po łapach. Potem Kate Bush, potem czas buntu czyli heavy metal, potem łysa głowa, Sinead O'Connor itd. itd.
Nawet ci, którzy spotykają się z pani twórczością pierwszy raz z łatwością odgadną, że jest pani artystką wrażliwą. Jak sobie radzić z tą wrażliwością czasach, kiedy rynek zalewają "produkty muzyczne" zamiast utworów?
Kasia Kowalska: Robić swoje, to co mówiłam wcześniej. Poddawanie się modom nie ma sensu. Ale jednocześnie warto też czerpać z nowych, świeżych, dobrych artystów, których na pewno nie brakuje.
Jest pani zaangażowana w projekt "Panny wyklęte". Czy uważa pani, że to dobry sposób na edukację młodszego pokolenia i czy może pani powiedzieć, że widzi takiej edukacji efekty?
Kasia Kowalska: Dobrze, że ten projekt powstał. Historie opowiedziane ustami kobiet łapią za serce. Darek Malejonek wspaniale to wymyślił. Cieszę się, że jestem częścią tego projektu. Śpiewają tam fantastyczne dziewczyny, których nigdy nie miałabym pewnie szansy poznać. Na koncerty przychodzi coraz więcej młodych ludzi, którzy są dumni z tego, że są Polakami. Oddają cześć tym, którzy za Polskę oddali wszystko. Może to też jakaś mała fala, którą zauważą politycy i zrobią wreszcie porządek, żeby ludzie nie myśleli o ucieczce zagranicę... Ale to pewnie taka moja utopia.
Rozmawiała Paulina Rezmer
ZOBACZ TAKŻE:
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?