Kłobuck. Rosną ceny za wodę i ścieki. Zobacz o ile!

Zdesperowane władze Kłobucka zwróciły się z prośbą do proboszczów, by zaapelowali do mieszkańców o podłączanie się do powstałych sieci kanalizacyjnych. Czy ta forma nacisku odniesie zamierzony skutek? Wszak ceny wody wciąż rosną. Jak wytłumaczyć mieszkańcom, że jeżeli gmina nie osiągnie efektu ekologicznego, wkrótce może wpaść w ogromne kłopoty finansowe?

Ile zapłacimy za wodę?

Do tej pory za metr sześcienny wody płaciliśmy 3,42 zł, a za taką samą ilość ścieków 5,07 zł netto (+ 8 proc. VAT). Teraz za wodę zapłacimy 3,45 zł, a za ścieki 5,45 zł netto, co w tym przypadku jest wzrostem znaczącym. Na ostatniej sesji Rady Miasta radni zastanawiali się dlaczego cena wody wciąż rośnie i jak temu zaradzić.

Niektórzy podeszli do sprawy dość odważnie, sugerując obecnym na sali przedstawicielom komendy policji, by to oni zabrali się za sprawdzanie uczciwości w naliczaniu pobieranej wody i odprowadzanych ścieków. Jak się okazuje to m.in. spadek ilości zużywanej wody, jak i ogromna różnica pomiędzy doprowadzoną wodą, a odprowadzonymi ściekami. Radny Adam Nowak zasugerował, że ścieki nie są uczciwie odprowadzane. - Trzeba dać policję, która pójdzie na kontrolę i sprawdzi, ile wody jest pobrane w danym miesiącu, a ile udokumentowanych odprowadzonych ścieków. Jeśli koledzy mundurowi z tego ładnego, nowego budynku nam pomogą, to problem zniknie – stwierdził radny Nowak.

Burmistrz Zakrzewski tłumaczył radnym, że podwyżki nie dało się uniknąć, bo głosowały za nią wszystkie zrzeszone w związku gminy. Według niego obecność w związku ma także swoje plusy. Za przykład podał gminę Przystajń, która musi wydać 2 mln zł na uzdatnianie wody, a mieszkańcy borykają się z problemem przerw w dostawie wody. Na cenę podwyżki złożyły się m.in. koszty inwestycji jakie ponoszą wodociągi, ceny energii i podatki. Trudno jednak będzie mu przekonać mieszkańców, że muszą płacić niemal 10 zł za wodę i ścieki, kiedy w innych gminach powiatu stawki wynoszą po 6 zł.

Radny Witold Dominik dopytywał, jak to możliwe, że pomimo coraz większej liczby osób podłączających się do kanalizacji ceny za wodę rosną. Wątpi on, że spadną, kiedy jeszcze więcej mieszkańców się podłączy. Szczególnie, że wciąż jest ich zbyt mało w stosunku do zakładanej liczby.

Wyjść ze związku? To na razie niemożliwe

Od momentu, gdy gmina weszła do związku, nie musi przeznaczać ani złotówki z budżetu na budowę wodociągów, utrzymywanie stacji uzdatniania wody, czy usuwanie awarii. Jednak poniosła ona też spore koszty, przekazując związkowi swój wielomilionowy majątek. Gdyby gmina wyszła ze związku i chciała wykupić ten majątek musiałaby zwrócić kilkanaście milionów złotych za wybudowane wodociągi. Poza tym gmina musiałaby ponieść koszty utworzenia przedsiębiorstwa i wyposażenia go w sprzęt, a na to na razie jej nie stać.

Radni chcą przyjrzeć się dokładnie wszystkim wyliczeniom związku i temu jak burmistrz reprezentuje gminę w tej kwestii (z wnioskiem dot. burmistrza wystąpił radny Aleksander Tokarz). Rada zwróciła się też do burmistrza o przygotowanie analizy prawno-ekonomicznej, która pokaże, czy ze związku w ogóle opłaca się wystąpić.

Jedyną "rekompensatą" dla mieszkańców mogą być ciągłe inwestycje w wodociągi, dzięki czemu nasz kapitał nie wypłynie poza gminę. Przykładem takiej inwestycji jest chociażby wymiana wodociągu przy okazji zbliżającego się wielkimi krokami remontu ul. Długosza, co kosztowałoby nas 1 mln zł.

Pozostaje jeszcze zwrócenie się do "instancji wyższej". Jednak, jak dało się usłyszeć na korytarzu urzędu: - Modlitwy o wodę były już w sejmie i na niewiele się zdały... Może potrzeba porządnej akcji informacyjnej?