Kontrola NIK w Koniecpolu rozpoczęło się jeszcze w lutym. Dyrektor Miklis tłumaczył, że wszczęcie kontroli to inicjatywa samej Najwyższej Izby Kontroli, która była zaniepokojona doniesieniami mediów, m.in. Dziennika Zachodniego.
Obecne władze Koniecpola miały wielkie wątpliwości dotyczących posunięć i decyzji ich poprzedników. Dlatego złożyły w tej sprawie doniesienie do prokuratury. Wątpliwości dotyczyły m.in. oświadczenia byłego burmistrza Koniecpola. Istniało podejrzenie, że ukryto w nim faktyczne zadłużenie miasta, aby uzyskać pożyczkę w wysokości prawie 7 milionów zł. Zagadkowa byla również kwestia kotłowni przy Koniecpolskich Zakładach Płyt Pilśniowych, która ogrzewała znaczną część miasta. Urząd wolał wybudować nową kotłownię, zamiast przejąć tę zakładową na poczet długów, które KZPP miały wobec Koniecpola.
Prokuratura w Myszkowie po analizie materiału umorzyła śledztwo. NIK uważa natomiast, że sprawa jest rozwojowa, ale na razie nie chce zdradzać szczegółów swoich ustaleń.
Kontrola potrwa co najmniej miesiąc, bo ciągle pojawiają się nowe wątki, które musimy sprawdzić - mówi Piotr Miklis, dyrektor katowickiej delegatury NIK.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?