Pożar kościoła św. Marcina w Kłobucku. Piorun uderzył w wieżę podczas mszy ZDJĘCIA, FILM
Wspomniana burza może wydawać się burzą w szklance wody, ale kiedy przyjrzymy się sprawie bliżej, to tylko pozory.
W artykule z ubiegłego tygodnia napisaliśmy o Alojzym Kwiatkowskim, współwłaścicielu firmy Montspoż, jako o osobie, która za pomocą swojego przedsiębiorstwa w znaczny sposób przyczyniła się do restauracji krzyża osadzonego na wieży kłobuckiego kościoła św. Marcina.
Zobacz tekst, który wywołał awanturę
- To nieprawda! Od tego pana nie otrzymałem ani złotówki. Wszystko udało się zrobić dzięki parafianom i naszej wspólnej, ciężkiej pracy grzmiał proboszcz parafii ks. Wiesław Korpeta następnego dnia po publikacji artykułu w telefonicznej rozmowie z naszą redakcją.
Czy więc zostaliśmy wprowadzeni w błąd? Jedyna niejasność to fakt, że firma Montspoż brała udział tylko w odrestaurowaniu krzyża, a nie, jak zasugerowaliśmy, krzyża i kopuły wieży kościoła św. Marcina. Co jednak ze stanowczym sprzeciwem proboszcza kłobuckiej świątyni przy Rynku wobec meritum sprawy?
- Na wykonane przez nas roboty udzieliśmy rabatu - tłumaczy Alojzy Kwiatkowski.
Forma pomocy nie była więc gotówkowa, ale nie zmienia to faktu, że przedstawiciele przedsiębiorstwa i kościoła współpracowali.
Trudno więc zrozumieć, skąd aż takie rozbieżności pomiędzy oboma stanowiskami. - Ksiądz mówił, że tą wieżę jacyś górale robili - mówi jedna z parafianek.
Prawdziwości swierdzenia "robili wieżę" jednak nie sposób rozstrzygnąć. Niemniej zdaniem kapłana udział wspomnianego dobroczyńcy i firmy był przy renowacji żaden!
Gdyby na tym zakończyć dywagacje i puścić mimo uszu mało subtelne uwagi skierowane w związku z tą sprawą ze strony ks. Wiesława Korpety wobec naszej redakcji i wobec Alojzego Kwiatkowskiego, można by uznać sprawę za definitywnie zamkniętą.
Mniej istotne są szczegółowe ustalenia między dwoma podmiotami (firmą i parafią), bo najważniejsze jest to, że nasz piękny, zabytkowy kościół po dramatycznych chwilach związanych z pożarem ponownie ma krzyż i kopułę.
Podczas niedzielnych Mszy św. proboszcz świątyni publicznie powtarzał jednak swoje "wątpliwości" wszystkim wiernym, a zdziwieniu drugiej strony dyskusji nie było końca.
- Mam do księdza żal - nie ukrywa Alojzy Kwiatkowski. - Nawet gdyby były jakieś wątpliwości co do ustaleń między parafią a firmą, to nie jest to powód do tego, żeby mówić o tym publicznie po fakcie, narażając moje dobre imię i wizerunek firmy.
- To jak damy nie tyle, ile trzeba, na tacę, to też chyba bedzie o nas mowa z ambony - ironizowali uczestnicy jednej ze wspomnianych mszy świętych po wyjściu z kościoła.
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?