Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lato: Nie wiem, kto będzie selekcjonerem

Rafał Romaniuk
Podobno jest już przesądzone, że kadrę Polski przejmie Franciszek Smuda.
Podobno jest już przesądzone, że kadrę Polski przejmie Franciszek Smuda. fot. Grzegorz Jakubowski.
Z Grzegorzem Latą, prezesem PZPN, rozmawia Rafał Romaniuk

Po roku rządów w PZPN nie ma pan dość?

Nie. Od razu wiedziałem, że będę pod ostrzałem. Tak jak wcześniej Dziurowicz czy Listkiewicz. Słyszę, że mafią jesteśmy. Jakby tak było, to by nas CBA dawno w kominiarkach wyprowadziło. Byłyby kurtki na głowach, kilka kamer. Niektórzy na to liczyli. I się przeliczyli. Wobec PZPN wszystkie chwyty są dozwolone.

To przesada? Skoro o PZPN mówi się źle od kilkunastu lat, może coś jest na rzeczy?

W PZPN łatwo jest walić, zwłaszcza że atmosferę podsycają media. Zresztą, w 90 proc. należące wie pan do kogo. Patrzę też na tych młodych ludzi, którzy na Cyprze zakładają stronę www.koniecpzpn.pl. I się dziwię.

A co pan czuje, jak kibice na stadionach krzyczą pod pana adresem obraźliwe hasła?

Przecież w tym kraju nie ma autorytetów. Cieszę się, że ich rodzicom w latach 70. i 80. dałem trochę radości. A na krytykę jestem uodporniony. Jak byłem zawodnikiem i grałem w polskiej lidze, różne okrzyki słyszałem. Były przyśpiewki: "Łysy, łysy, co ty robisz, na perukę nie zarobisz". Każdy potrafi być złośliwy. Jak dziennikarz TVN24, który kpił, że tylko 1600 zł na dom dziecka dajemy. Zapomniał, że wspieramy ponad tysiąc takich instytucji. Życzę mu, by jego stacja też dawała 1,5 mln na domy dziecka.

Za kilkadziesiąt godzin mija rok pana rządów w PZPN. Jest coś, co się panu udało?

Oczywiście. Zaczęliśmy szkolić trenerów. W końcu mam biuro prawne z prawdziwego zdarzenia. Nie udało mi się stworzyć, i to muszę przyznać, biura prasowego. Ale zmienić wizerunek PZPN to ciężka sprawa.

Miały być plusy.

Powołaliśmy reprezentację do lat 23. Nie tak dawno krytykowaliście mnie za kontrakt ze Sportfive. Dzisiaj niektórzy mówią, że medal powinienem za to dostać. Podobnie jak za umowę z Nike. To nam daje spokój finansowy. Wizerunek musimy zmienić. Różne są teorie na ten temat. Jedni mówią, żeby zatrudnić drogie biuro PR. Ale nie tędy droga. Najpierw reprezentacja musi wygrywać. Jeszcze mam wymieniać plusy? Prowadzimy konstruktywne rozmowy z przedstawicielami kibiców. Nie tymi z Cypru.

A porażki? Dużo by pan zmienił, gdyby mógł jeszcze raz podjąć te same decyzje?

Postanowiłem, że przez rok przyjrzę się ludziom, z którymi pracuję. I dziś mówię, że będą zmiany.

Kosmetyczne czy na wysokich stanowiskach?

Nie wykluczam, że i takie, i takie.

To, jak rozwiązał pan sprawę Beenhakkera, było jednak porażką.

Spotykałem się ostatnio z kandydatami na selekcjonera. I każdy zadał pytanie, czy z ostatnich trzech lat zostały jakieś analizy, opisy treningów, badania. Po Leo nie zostało nic. Mam żal do Michała Listkiewicza, że nie uzależnił kontraktu Beenhakkera od wyników na Euro 2008. Może dziś wszystko byłoby inaczej?

Zabrakło męskiej decyzji...

Mogłem Leo zwolnić po porażce w Belfaście. Ale wygraliśmy trzy dni później 10:0 z San Marino. I w prasie euforia się zaczęła. Dzisiaj wielu jest mądrych, którzy mówią, co trzeba było zrobić. A to nie była łatwa decyzja.

Nikt nie mówił, że będzie łatwo.

Oczywiście, można było zerwać kontrakt z Leo. I kopać się po sądach. Nie ukrywam, że nerwy puściły mi po meczu w Mariborze. Niepotrzebnie zwolniłem Beenhakkera przed kamerami. Miałem nawet doradców, którzy w przerwie spotkania mówili mi: idź do szatni i już go wyrzuć.

Antoni Piechniczek stwierdził, że nie mógł pan zwolnić Leo w szatni, bo ten "schował się do kibla".

Nie było takiej sytuacji.

Powiedział pan, że po roku na stanowisku prezesa PZPN podda się pan weryfikacji. I jeśli uzna, że nie zrobił nic, poda się do dymisji.

Słusznie Zbyszek Boniek mi to często wyciąga. To moja wina, że nie powiedziałem od razu, że na niektóre sprawy potrzebuję czterech lat. Przez rok wszystkiego nie da się zmienić. Ale niemało udało się też zrobić i nie widzę powodów do dymisji. Szybko się uczę. Jakbym był dziewięć lat prezesem, tyle co Listkiewicz, tobym został artystą. Mimo że jestem w PZPN dopiero pięć lat, już mówią na mnie beton.

W czwartek poznamy nazwisko selekcjonera? I dlaczego będzie to Smuda?

Widzę, że prasa z góry wie, że będzie to Smuda. A ja nie wiem, kto zostanie selekcjonerem. Spotkam się rano z komisją i wspólnie wyłonimy kandydata, którego przedstawię na zarządzie.

Czyli w piątek?

Nie mówię tak, nie mówię nie.


Lato przyniesie Smudę w teczce

Nominacja Franciszka Smudy to ponoć tylko formalność. Teoretycznie wszystko ma rozstrzygnąć się na dzisiejszym posiedzeniu poprzedzonym zebraniem powołanej do tego celu komisji. - W czwartek wskażemy prezesowi przynajmniej dwa nazwiska - mówił w środę jej członek i dyrektor sportowy PZPN, Jerzy Engel. Jedynym poważnym rywalem Smudy jest Henryk Kasperczak.

Lato przekaże potem nazwiska zarządowi i zaproponuje jedno z nich. Ten natomiast albo się na nie zgodzi, albo o wyborze zdecyduje głosowanie. Nieoficjalnie udało nam się natomiast dowiedzieć, że posiedzenie owszem się odbędzie, ale zarząd nie będzie miał ostatecznie wyboru. Przedstawione tylko jedno nazwisko - właśnie Smudy. Po co ta maskarada? Podobno z powodu konfliktu pomiędzy prezesem a niektórymi członkami zarządu. Poszło o premie wypłacone sześciu z nich przez Latę. Pominięci poczuli się urażeni i istniało ryzyko, że zagłosują na kogoś innego tylko po to, by zrobić prezesowi na złość. HZ


Reklama jak... w banku

Bank Zachodni WBK, sponsor piłkarskiej reprezentacji Polski, oddaje swój czas reklamowy wart kilkaset tysięcy złotych, organizacjom charytatywnym.

Pierwsi chętni ze Śląska na sponsorowanie swojej działalności przez bank już są.

Przed meczem Polska-Słowacja BZ WBK wycofał swoje reklamy ze Stadionu Śląskiego. Był to wyraz jego dezaprobaty dla konfliktu PZPN-kibice. - Teraz postanowiliśmy przekazać ten czas reklamowy organizacjom charytatywnym działającym na rzecz osób niepełnosprawnych. Pokryjemy wszelkie koszty wyprodukowania baneru na mecze - mówi Piotr Gajdziński, rzecznik prasowy banku.

- Propozycja jest co najmniej kusząca! Muszę przemyśleć, jak to zrobić - mówi Urszula Krawczyk, przewodnicząca Stowarzyszenia Rodzin i Przyjaciół Osób z Niepełnospraw-nością Intelektualną w Knurowie. BS

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Lato: Nie wiem, kto będzie selekcjonerem - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na klobuck.naszemiasto.pl Nasze Miasto