Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Naukowa sensacja: Homo erectus zawędrował na Śląsk

Magdalena Nowacka
Infografika - Marek Michalski.
Najstarsze ślady obecności przodków człowieka na terenie Polski, sprzed około 800 tysięcy lat, odkryto w Kończycach Wielkich koło Cieszyna. Odkrycie świadczy o tym, że Homo erectus dotarł na teren południowej Polski, a więc przekroczył granicę Pirenejów, Alp i Karpat. To naukowa sensacja. Jakie to ślady i jak je odkryto pisze Magdalena Nowacka.

Homo erectus - człowiek wyprostowany był... ciekawy świata. Ruchliwy, z Afryki powędrował do Azji. Nazywany też pitekantropem małpolud to prymitywny, kopalny gatunek człowieka z epoki środkowego plejstocenu. W teorii ewolucji stawiamy go między australopitekami a formami człowieka.

Pojawił się około 1,8 miliona lat temu. Bardzo szybko się rozwijał, m.in. dzięki energetycznemu pożywieniu (bardzo lubił szpik i mózg). To prawdopodobnie właśnie ciekawość sprawiła, że postanowił sprawdzić, co kryje się w luce między pasmem Sudetów a Karpatami, czyli w Bramie Morawskiej na północy Moraw. I do czego broni dostępu...

W żwirowni w Kończycach Wielkich u wylotu Bramy Morawskiej, pierwsze badania prowadzono już od początku lat osiemdziesiątych XX wieku. Ale to, że 800 tysięcy lat temu po okolicy wędrował Homo erectus odkrył zespół naukowców pod kierownictwem archeologa dr. Eugeniusza Foltyna i paleogeografa dr. Jana Macieja Wagi z sosnowieckiego Wydziału Nauk o Ziemi Uniwersytetu Śląskiego. - To, że w Kończycach była ogromna odkrywka piasków i żwirów dawało nadzieję, że możemy tu natrafić na coś interesującego - mówi Eugeniusz Foltyn, jeden z naukowców. Kiedy jednak razem z Janem Maciejem Wagą badali osady w górnej części odsłonięcia, najpierw nie znaleźli nic. Rozczarowanie?

- Trochę na pewno tak. Archeolog musi być jednak przygotowany na takie sytuacje. Poza tym, z punktu widzenia badawczego, to, że nic nie znajdujemy nie oznacza, że nie ma to znaczenia. Bo dzięki temu możemy na przykład wiele rzeczy wykluczyć - wyjaśnia.

Intuicja podpowiadała im, że to jednak nie koniec badań w tym miejscu. Wrócili raz jeszcze. I jeszcze raz. Upór się opłacił. Podczas trzeciej wyprawy odnaleźli coś, co zaskoczyło ich samych. Czterdzieści pięć krzemiennych wyrobów, w tym piętnaście gotowych narzędzi, datowanych na ponad 800 tysięcy lat! Skąd przekonanie, że są tak bardzo stare? Tu naukowcy oddają hołd wcześniejszym badaniom wyżej leżących osadów, które prowadzili geolodzy pod kierownictwem profesora Antoniego Wójcika. To dzięki tamtym badaniom była możliwość tak dokładnego ustalenia daty. Poza narzędziami, znaleziono także półprodukty, czyli surowce, które człowiek zabierał ze sobą, aby mieć później z czego wykonać narzędzia. Często się przemieszczając, nie wiedział bowiem, czy na innym miejscu je znajdzie.

Największe są wielkości ludzkiej dłoni, najmniejsze - kilkucentymetrowe. Archeolog pokazuje narzędzia. W pierwszym momencie dla mnie, jak dla typowego w tej materii laika, to po prostu kamyki i większe odłamki skalne.

- Skąd wiadomo, że to narzędzia? - pytam. Doktor Foltyn pokazuje odłamki raz jeszcze. Patrząc uważnie, widzę, że niektóre mają bardziej spiczaste końce, a część, gdzie zwykle dotykamy palcami, jest jakby specjalnie wyżłobiona. - Homo erectus był bardzo zdolny. Potrafił za pomocą tłuczków i podkładek tak uformować te odłamki, że powstawały z nich praktycznie profesjonalne narzędzia. Proste, ale funkcjonalne. Potrafił je obrobić nawet trzy razy - pokazuje naukowiec. Dziś powiedzielibyśmy noże, specjalne łyżki i łopatki, tasaki. Do czego ich używał nasz przodek? Oczywiście przede wszystkim do wydobywania pożywienia, usuwania mięsa ze skór. Na co polował? Na antylopy, prawdopodobnie też na jelenie, nosorożce. Wśród znalezionych narzędzi bardzo ciekawe są te służące do ćwiartowania mięsa, rozbijania kości długich i kości czaszek. Tym sposobem Homo erectus mógł wykorzystywać jako pożywienie najbardziej energetyczne organy, jak mózg czy szpik kostny.

- I to był też prawdopodobnie jeden z czynników, który przyczynił się do jego szybkiego rozwoju - tłumaczy paleogeograf Jan Maciej Waga. Trzeba pamiętać, że Homo erectus był łowcą, ale i padlinożercą. Dzięki narzędziom mógł dostać się do kości czaszki zabitego zwierzęcia, czego nie potrafiły zrobić nawet drapieżniki.

Do dokładnego potwierdzenia, w jaki sposób Homo erectus posługiwał się tymi narzędziami, potrzebne są jeszcze badania traseologiczne. To badania śladów pozostawionych na narzędziach. Homo erectus w Polsce nie zabawił długo.

- Na pewno się tu nie osiedlił, prawdopodobnie tylko penetrował przedpole Karpat. Nie mamy jego "wizerunku" z czasów pobytu na Śląsku, ale coś na ten temat możemy sobie wyobrazić. - Nasz Homo erectus musiał być odziany (prawdopodobnie w skóry). Na rysunkach pokazywany jest nagi i to, co gorsza, na tle krajobrazu i roślinności afrykańskiej - mówi doktor Waga. Najciekawsze, poza oczywiście wiekiem odnalezionych zabytków jest to, że mamy tu ich trójpodział, czyli że są one w trzech różnych wielkościach. Najczęściej w Europie występują bowiem zabytki małe albo duże. Dlaczego o tych odkryciach słyszymy dopiero teraz? Jak twierdzą naukowcy, wynika to po części ze specyfiki samych badań, kwestii mozolnego sprawdzania, ale nie tylko. Dopiero po publikacji w prestiżowym, zagranicznym piśmie zainteresowano się naszymi badaniami. Wcześniej przechodziły bez echa - przyznaje Jan Waga.

- Może to zabrzmi jak herezja, ale praca archeologa bywa niesłychanie nudnym zajęciem - mówi prowokująco Eugeniusz Foltyn. Za pomocą specjalnych narzędzi nazywanych płuczkami płukaliśmy osad, a wśród tego co zostało na ich dnie, szukaliśmy "zabytków". Do tych wykopalisk nie używali potężnych łopat, ale pracowali za to małymi łopatkami, często na kolanach. - Oczyszczając, zostawialiśmy najpierw te odnalezione materiały w osadzie, robiliśmy zdjęcia - opowiadają. Myśleli jeszcze o czwartej wyprawie. Ale okazało się, że kiedy tu wrócili, dno piaskowe zalała już woda. Kto wie, może gdyby nie to, znaleźliby tu jeszcze inne skarby? Co stanie się z tymi - tego jeszcze nie wiadomo. Muszą przejść dodatkowe badania, które potwierdzą, do jakich dokładnie czynności służyły. Potem zapewne trafią do muzeum. Do którego, tego też jeszcze nie wiadomo. Naukowcy obiecali jednak, że pod koniec listopada zorganizują specjalną prelekcję na Wydziale Nauk o Ziemi. Każdy będzie mógł zobaczyć narzędzia naszego przodka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak Disney wzbogacił przez lata swoje portfolio?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto