Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rekordowe odszkodowanie za lekarski błąd

Izabela Kacprzak
Piotruś z mamą Jolantą i tatą Mieczysławem cieszą się z decyzji sądu.
Piotruś z mamą Jolantą i tatą Mieczysławem cieszą się z decyzji sądu.
Żadne pieniądze nie zwrócą zdrowia dziecku. Krzywdy, jaką wyrządzono Piotrusiowi, nie sposób przeliczyć na pieniądze - stwierdził Sąd Okręgowy w Katowicach, przyznając 8-letniemu Piotrusiowi Soszce z Rudzicy koło ...

Żadne pieniądze nie zwrócą zdrowia dziecku. Krzywdy, jaką wyrządzono Piotrusiowi, nie sposób przeliczyć na pieniądze - stwierdził Sąd Okręgowy w Katowicach, przyznając 8-letniemu Piotrusiowi Soszce z Rudzicy koło Bielska, rekordowe odszkodowanie.

Piotruś, który jest sparaliżowany, otrzyma od szpitala 700 tys. zł zadośćuczynienia, blisko 130 zł odszkodowania i ponad 3 tys. zł comiesięcznej renty. To ponad 100 tys. zł więcej niż chcieli rodzice chłopca.

- Nie mogę w to uwierzyć, nie mogę - powtarza Jolanta Soszka, mama chłopca.

Piotruś od 5 lat porusza się na wózku. 14 marca 2002 r., w wyniku rażącego błędu lekarzy i pielęgniarek z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka i Matki w Katowicach-Ligocie, został sparaliżowany od pasa w dół. Do kręgosłupa za pomocą pompy infuzyjnej wtłoczono mu półtora litra kroplówki żywieniowej. Gdyby nie matka, która usłyszała sygnał alarmowy pompy, Piotruś już by nie żył.

Rodzice słuchali uzasadnienia wyroku oszołomieni. - Powoli to do nas dociera, a ja zaczynam płakać - mówi wzruszona pani Jola. Czesław Soszka, tata Piotrusia, dodaje: - Cieszę się, ale też nie wierzę. Tyle lat...

Utrzymanie niepełnosprawnego syna pochłania większość ich dochodów. Ledwo wiążą koniec z końcem. Soszkowie przypuszczają, że szpital będzie się odwoływał od wyroku, więc na razie nie powiedzieli Piotrusiowi o zwycięstwie. - Kiedy wyrok już będzie prawomocny i dostaniemy odszkodowanie, pierwsze, co zrobimy to kupimy mu wózek, taki lekki - mówi pani Jola. - A potem windę, żeby był samodzielny, żeby kiedy tylko zechce, wyjeżdżał sobie na dwór.

Resztę pieniędzy chcą odłożyć na konto; będą czekać, aż lekarze znajdą lek na chorobę Piotrusia. - Wierzę, że kiedyś to nastąpi - mówi pani Jola.

Szpital nie chce komentować wyroku. Jego dyrekcja nie zdecydowała jeszcze, czy odwoła się od wyroku. Górnośląskie Centrum jest najbardziej zadłużonym szpitalem na Śląsku. Jego dług sięga 48 milionów złotych.

Historię Piotrusia opisaliśmy jako pierwsi ponad cztery lata temu. Jeszcze wtedy Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka i Matki w Katowicach-Ligocie nie przyznawało się do winy. Ot, była operacja, a tragedia 4-letniego chłopca to "skutek uboczny operacji" - tłumaczył ówczesny dyrektor CZDiM dr Janusz Świetliński, który przez rok przekonywał matkę, że kalectwo syna to efekt "ryzyka operacyjnego". Potem już przed sądem przyznał, że wypłata odszkodowania dla Piotrusia jest uzasadniona.

Jolanta Soszka, mama chłopca, sama stanęła do walki. Oddała sprawę do prokuratury, potem wynajęła adwokata i złożyła pozew cywilny o odszkodowanie. Chciała zabezpieczyć syna, żeby kiedyś zapłacił za operację, która przywróci mu czucie w nogach. Cały czas wierzy, że medycyna dokona takiego cudu. - Gdybym nie wierzyła, to bym się cała rozsypała - powtarzała nam wielokrotnie.

Problemem były jednak pieniądze. Szpital był ubezpieczony na 250 tys. zł, rodzice Piotrusia domagali się 700 tys. zł. W końcu sąd przyznał im ponad 830 tys. zł. To największa kwota, jaką zasądzono za błąd lekarski w Polsce!

Po ponad dwóch latach śledztwa, ekspertyz, konsultacji, Sąd Rejonowy w Katowicach wydał pierwszy prawomocny wyrok. Według sądu rażący błąd popełniła lekarka Aleksandra L. i Emilia R., pielęgniarka, obie z OIOM-u, gdzie leżał chłopiec po operacji układu moczowego. Prawie rok temu obie, w procesie karnym zostały skazane. Pierwsza dostała półtora roku więzienia, druga rok. Obu sąd zawiesił karę na trzy lata i na dwa lata zakazał im wykonywanie zawodu. Emilia R. nie miała nawet przygotowania anestezjologicznego, lekarka była na stażu.

Śląska Izba Lekarska oskarżyła w sprawie Piotrusia innych lekarzy i pielęgniarki, w większości przed Sądem Lekarskim otrzymali nagany lub upomnienia (jak zresztą np. Aleksandra L.). Rzecznik odpowiedzialności lekarskiej uznał, że w szpitalu panował kompetencyjny bałagan. Wiele procedur już usprawniono.

Utrzymanie niepełnosprawnego dziecka kosztuje. Pieniądze idą na środki pielęgnacyjne - pampersy i cewniki, środki odleżynowe, specjalne witaminy i dietę. Chłopcu grozi odwapnienie kości, musi być rehabilitowany. Soszkom często nie starcza na jedzenie, bo trzeba odkładać dla Piotrka, albo po to, by zmodernizować dom -oczywiście dla niepełnosprawnego syna. Pani Jola odwozi syna do szkoły integracyjnej, kilka razy jedzie w ciągu dnia by zmienić mu pampersa, potem przywozi go do domu. Dlatego sąd przyznał mu 3 tys. zł comiesięcznej renty.

- Czy się cieszymy? - powtarza pytanie pani Jola. - Chciałabym cofnąć czas. Żeby Piotrek biegał, kopał piłkę. Był szczęśliwy. A teraz pozostaje mi poczucie, że zrobiłam wszystko, żeby było mu lżej.

Wyrok nie jest prawomocny.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto