MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Ryją bez opamiętania

Katarzyna Wrzalik
Komisja wizytowała pola rolników w środę. Fot. K. Wrzalik
Komisja wizytowała pola rolników w środę. Fot. K. Wrzalik
Zbigniew Gruszka i Dariusz Szleper, rolnicy z Rybna, nie są już grzeczni. Nerwy im puściły, gdy dziki po raz kolejny zniszczyły część ich upraw oraz łąki. Teraz spierają się z kołem łowieckim o wartość zniszczeń.

Zbigniew Gruszka i Dariusz Szleper, rolnicy z Rybna, nie są już grzeczni. Nerwy im puściły, gdy dziki po raz kolejny zniszczyły część ich upraw oraz łąki. Teraz spierają się z kołem łowieckim o wartość zniszczeń. Uważają, że myśliwi zaniżają odszkodowania.

Spór między Kołem Łowieckim Ryś z Kłobucka a Gruszką i Szleperem trwa od trzech lat. Mniej więcej od tego czasu pogłowie dzików znacznie zwiększyło się i zwierzęta korzystają z pól rolników niczym z darmowej stołówki.

Pole jak cmentarz

Mam już dosyć — mówi Zbigniew Gruszka. — Moja rodzina żyje z rolnictwa. Człowiek napracuje się, bronuje, walcuje, sieje, a dziki w jedną noc wszystko niszczą. Ręce człowiekowi opadają...

Podobne problemy ma większość rolników z okolicy. Tutejsze pola wieczorami wyglądają jak rozległy cmentarz — ludzie zapalają znicze, aby w ten sposób zniechęcić zwierzęta do odwiedzin. Ale to niewiele daje. Egzaminu nie zdają też druty, sznurki, dzwoniące puszki czy butelki.

— One nie boją się już niczego — dodaje Gruszka. — Ani człowieka, ani samochodu, ani nawet psa. Bo nawet już tego próbowałem. Zostawiałem mojego wilczura na noc przywiązanego do palika, żeby pilnował. Ale przecież całego pola upilnować nie mógł!

Dariusz Szleper uprawia zboże i ziemniaki. Na jego polu też są znicze. W pobliżu stoi też ambona dla myśliwych. Mimo to dziki co jakiś czas pojawiają się tutaj i niszczą część upraw.

Komisja oceni

I Gruszkę, i Szlepera członkowie kłobuckiego Koła Łowieckiego Ryś, któremu ten teren podlega, dobrze znają. Bo obaj rolnicy nie poddają się i za każdym razem żądają przyjazdu komisji do oceny szkód. Ostatnia z takich wizyt miała miejsce w środę. Oprócz myśliwych do Rybna przejechali przedstawiciele Śląskiej Izby Rolniczej oraz gminy Kłobuck.

W strugach deszczu wszyscy chodzili po polach, próbując wyliczyć cenę wizyt dzików. Rozmowy były bardzo ostre — rolnicy uważają, że myśliwi celowo zaniżają wartość szkód, myśliwi sądzą, że Gruszka i Szleper celowo je zawyżają.

— Przecież odszkodowanie to rozwiązanie doraźne — mówi Szleper. — Wolałbym, żeby dziki tu nie przechodziły, wtedy żadnych pieniędzy bym się nie domagał. A że koło łowieckie nie może sobie poradzić ze zbyt dużą ilością zwierzyny, to już nie powinien być mój problem.

Rolnicy stoją na twardym stanowisku: dopóki myśliwi nie rozwiążą kwestii, oni będą żądać odszkodowań. Nie wykluczają, że oddadzą sprawę do sądu. Ich zdaniem odszkodowania są drastycznie niskie w stosunku do wartości zniszczeń.

Więcej do odstrzału

To, co nam wypłacają, to śmieszne pieniądze — mówi Gruszka. — W ubiegłym roku dziki zniszczyły mi około 15 arów uprawy owsa. Proszę sobie wyobrazić, że koło wypłaciło mi za to 60 złotych odszkodowania!

Myśliwi twierdzą, że wyceny są zgodne z rzeczywistą wartością strat. Jakiekolwiek oszustwo jest tutaj ich zdaniem niemożliwe, ponieważ sposób naliczania odszkodowania ściśle określają przepisy i taryfikatory. Uważają też, że niektórzy rolnicy zrobią wszystko, żeby na wizytach dzików wręcz zarobić. Przyznają jednak że pogłowie dzików ostatnio bardzo wzrosło i że problem staje się coraz poważniejszy oraz że żądań odszkodowań wpływa do nich w tym sezonie wyjątkowo wiele.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Seria pożarów Premier reaguje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na klobuck.naszemiasto.pl Nasze Miasto