Mieszkańcy niewielkiej wsi twierdzili, że firma zatruwa glebę, zanieczyszcza powietrze niebezpiecznymi substancjami i łamie warunki pozwolenia na odzyskiwanie odpadów, bo nie robi odzysku w hali, tylko pod gołym niebem. Wystosowali skargę do inspektorów ochrony środowiska.
Inspektorzy przychylili się do zarzutów mieszkańców. Przeprowadzili dwie kontrole. Już pierwsza z nich udowodniła, że firma łamie prawo i szkodzi otoczeniu.
Starostwo kłobuckie cofnęło wtedy pozwolenie na odzysk. Właściciel firmy odwołał się od decyzji do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Organ uchylił postanowienie starostwa, bo gdy wydawało decyzję firma przekształciła się ze spółki cywilnej w jawną. Tym samym zmieniła nazwę. Inspektorzy musieli ponownie wkroczyć na teren firmy. Po raz drugi badania potwierdziły, że firma działa niezgodnie z prawem.
Drugi raz pozwolenie na składowanie niebezpiecznych cofnęło starostwo kłobuckie. Decyzje tłumaczyło tym, że firma nie spełnia warunków wydanego pozwolenia na obróbkę odpadów. Firma skutecznie odwoływała się od decyzji, do momentu, gdy latem zeszłego roku Samorządowe Kolegium Odwoławcze przyznało rację starostwu.
- Konsekwentnie to podtrzymujemy - zapewnia starosta kłobucki Stanisław Garncarek. - Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska stwierdził, że firma nie zachowuje przepisów normatywnych w składowaniu odpadów powodując uciążliwość dla otoczenia i mieszkańców.
Zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego gminy Wręczyca Wielka teren, na którym działa firma przeznaczony jest pod działalność rolniczą.
Jak stwierdził pełnomocnik firmy Wojciech Machoń w momencie, gdy gmina wydawała firmie dokument o warunkach zabudowy, teren był przeznaczony pod przemysł i usługi. Dopiero potem przekwalifikowano grunt na rolniczy.
Mieszkańcy protestują również dlatego, że firma nie spełnia warunków pozwolenia na odzysk odpadów. Powinien on się odbywać w hali, a nie pod gołym niebem.
Spółka odwołała się od decyzji do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Pod koniec grudnia sąd zdecydował się oddalić skargę firmy KM-Metal. Oznacza to, że decyzja starostwa pozostaje w mocy. Firma może jednak wnieść skargę kasacyjną od wyroku do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Wiele wskazuje, że to uczyni, gdyż wystąpiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego o uzasadnienie wyroku.
To ostatnia deska ratunku dla firmy, która z działalności w Pusczewie ma spore zyski. Mieszkańcy są zbulwersowani takim obrotem sprawy.
- To jakieś błędne koło. Wydawało się, że sprawa w końcu się zakończy i firma wyniesie się z naszej wsi, a tu mimo decyzji wciąż działa niezgodnie z prawem - denerwują się.
Jeśli Naczelny Sąd Administracyjni odrzuci skargę kasacyjną firmy decyzję o cofnięciu pozwlenia na składowanie i przetwarzanie odpadów będzie musiało wyegzekwować starostwo.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?