Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Skazany za fałszerstwo nadal jest szefem związku

Marlena Polok-Kin
Dr Władysław Kostrzewski. fot. Mikołaj Suchan
Dr Władysław Kostrzewski. fot. Mikołaj Suchan
Znany śląski związkowiec, dr Władysław Kostrzewski, pomimo prawomocnego wyroku o fałszerstwo, pełni funkcję szefa międzyzakładowej komisji NSZZ Solidarność w gliwickiej służbie zdrowia.

Znany śląski związkowiec, dr Władysław Kostrzewski, pomimo prawomocnego wyroku o fałszerstwo, pełni funkcję szefa międzyzakładowej komisji NSZZ Solidarność w gliwickiej służbie zdrowia. Kostrzewski nie został osądzony jako związkowiec, ale jako osoba prywatna. On sam stanowczo podkreśla, że nie jest fałszerzem.

Sąd Okręgowy w Katowicach utrzymał w mocy wyrok sądu niższej instancji, który orzekł, że Kostrzewski podrobił podpis dyrektorki gliwickiego Szpitala nr 1, Ewy Świderskiej na piśmie, skierowanym do wojewody śląskiego. Podpis znalazł się pod listem, w którym podważano zasadność restrukturyzacji szpitala, nad którą pracowała Ewa Świderska, a którego Kostrzewski jest byłym pracownikiem. Wyrok jest prawomocny.

Dyrektor Ewa Świderska, nie jest zaskoczona sądowym rozstrzygnięciem: - Wyrok był dla mnie oczywisty, w końcu potwierdził to, co orzekł sąd niższej instancji. Zastanawia mnie jednak fakt, że związkowiec Solidarności, związku szczególnego przecież, obdarzonego wielkim społecznym zaufaniem wciąż piastuje swoją funkcję.

Dr Władysław Kostrzewski nie ma wątpliwości, że wyrok, który zapadł jest dla niego krzywdzący. Podkreśla, że nie miał żadnego interesu, aby podpis Świderskiej fałszować. Zapytany o komentarz do wyroku mówi:

- Bodaj minister Ziobro stwierdził, że niezawisły sąd może orzec, że dwa plus dwa to sześć, albo unieważnić prawo grawitacji.

Piotr Duda, przewodniczący Zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności zna sprawę. Podkreśla, że nie może w tej sprawie interweniować, bo statut związku nie daje mu takiej możliwości.

- Zbliżają się wybory w naszym związku, więc koledzy z Gliwic będą mieli okazję podjąć decyzję w tej sprawie. Jesteśmy organizacją demokratyczną, oni muszą decydować, nie mogę im niczego nakazać. Kostrzewski został osądzony z powództwa cywilnego, nie jako związkowiec. Najlepiej by było, aby w takich sytuacjach sam zainteresowany orzekł, czy jego zachowanie licuje ze standardami związkowymi.


Doktor Władysław Kostrzewski, szef Komisji Międzyzakładowej NSZZ "Solidarność" ZOZ Gliwice, chociaż został skazany prawomocnym wyrokiem za sfałszowanie podpisu, nie zamierza rezygnować z funkcji w związku. Twierdzi, że fałszerzem nie jest, a w całej sprawie chodzi o to, by go oszkalować.

Po objęciu w marcu 2004 r. funkcji dyrektora gliwickiego Szpitala Miejskiego nr 1, Ewa Świderska rozpoczęła starania o zrestrukturyzowanie szpitala. Nie wszystkim się to podobało, bo wiązało się to z redukcją zatrudnienia. Jedną ze zmian dokonanych przez nową dyrektor było zwolnienie, obok około 100 innych osób, Kostrzewskiego z pracy. Wyrzucony doktor-związkowiec (jego specjalizacją jest anestezjologia) odwołał się od tej decyzji, ale sprawę w sądzie pracy przegrał.

W kwietniu 2004 r. Ewa Świderska miała wraz z przedstawicielami gliwickiego samorządu pojechać na spotkanie do Urzędu Wojewódzkiego. Sprawa dotyczyła właśnie restrukturyzacji szpitala. Miał to być swego rodzaju okrągły stół z udziałem związkowców. Tymczasem nagle Świderska otrzymała informację, z której wynikało, że właściwie nie ma o czym mówić, skoro... sama jest przeciwna restrukturyzacji i zmianom w placówce.

To ja byłam rzekomo podpisana pod listem, który trafił do Urzędu Wojewódzkiego - mówi Ewa Świderska.

Dostarczyła do Urzędu Wojewódzkiego oświadczenie, w którym wyjaśniała, że nie ona pisała list i że to nie jest jej podpis. Sprawa trafiła do prokuratury. W lipcu 2004 r. w Sądzie Rejonowym w Katowicach zapadł wyrok: to Kostrzewski sfałszował podpis. W uzasadnieniu wyroku napisano m. in.: "(...) Działał on %5BKostrzewski - red.%5D nie tylko we własnym imieniu, ale także osób, które reprezentował i których zaufaniem został obdarzony. Zatem stopień społecznej szkodliwości czynu należy uznać za znaczny (...), bo Władysław Kostrzewski pełni funkcje publiczne, a więc powinien dołożyć wszelkiej staranności w podejmowaniu działań, szczególnie w zakresie ich legalności". Kostrzewski wniósł apelację, ale przegrał.

W rozmowie z nami stwierdził natomiast, że ma poparcie w tej sprawie u przewodniczącego regionu NSZZ "Solidarność" Piotra Dudy.

Jak się jednak dowiedzieliśmy, na ręce przewodniczącego Zarządu Regionu NSZZ Solidarność wpłynęło pismo z Komisji Międzyzakładowej NSZZ Solidarność ZOZ Gliwice, w którym czytamy: "Prosimy o poparcie naszego wniosku skierowanego do Prezesa Sądu Rejonowego, co zgodnie z informację uzyskaną podczas rozmowy bezpośredniej z przewodniczącym Sądu Rejonowego znacznie może przyspieszyć rozpatrzenie sprawy". Pod pismem widnieje organizacyjna pieczątka... Władysława Kostrzewskiego. Chodziło o wyrażenie przez sąd zgody na udostępnienie akt sprawy upoważnionemu przedstawicielowi wymienionej Komisji Związkowej. Piotr Duda ten wniosek poparł.

Koledzy z gliwickiej Solidarności, zapytani o dr. Kostrzewskiego, nie chcą podawać swoich nazwisk, ale wątpliwości nie mają: to dobry człowiek, z ogromnym dorobkiem związkowym, ale "zatrzymał się w latach osiemdziesiątych".

Twierdzą, że on ciągle walczy i nawet swoim kolegom zarzuca, że są u kogoś w kieszeni. W ich opinii nie znosi krytyki, jest konfliktowy, umie pozbywać się przeciwników i "rozwalił Solidarność gliwickiej służby zdrowia". Nie ukrywają, że z utęsknieniem czekają na związkowe wybory władz - kadencja upływa na początku marca. - Nie ma co teraz robić zamieszania, sprawa powinna się rozwiązać sama, w gronie delegatów, którzy będą głosować. Kostrzewski nie jest już pracownikiem szpitala, a to także jest argument - usłyszeliśmy wczoraj w Gliwicach.

Sam zainteresowany nie chce zdradzić, jakie będą jego dalsze kroki. Ale zapewnia, że broni nie złoży.

- Jak można podrabiać coś, czego się nigdy w życiu nie widziało? Sama Świderska potwierdziła, że nigdy nie przysyłała do Solidarności żadnego pisma! Skąd miałbym wiedzieć, w jaki sposób ona się podpisuje? - powiedział wczoraj DZ Władysław Kostrzewski.

Zapytaliśmy go, czy w sytuacji, kiedy ciąży na nim wyrok, rozważał zrezygnowanie ze związkowej funkcji. Stwierdził, że w całym kraju trafiają się burmistrzowie i prezydenci, którzy rządzą z więzień. A on jest przecież niewinny i nie może się z nimi porównywać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto