Jest październik, a gmina Kłobuck wciąż nie nakazała rozbiórki betonowego płotu państwa Kocików. Mimo, że wyrok sądu zapadł pod koniec kwietnia. - W momencie, gdy tylko dostaniemy papiery z sądu przekażemy je do nadzoru budowlanego i wtedy płot będzie musiał być rozebrany - mówi Alina Jagielska, kierownik Wydziału Gospodarki Przestrzennej i Gospodarki Nieruchomościami w Urzędzie Miejskim w Kłobucku.
Mieszkańcy mają już tego dość. - W końcu już dawno zapadł wyrok, a płot jak stał tak stoi - denerwuje się jeden z mieszkańców ulicy Szkolnej.
Półtorametrowej szerokości i prawie na 300 metrów długa ścieżka między posesjami państwa Kocik i ich sąsiadami istnieje od lat. Mieszkańcy ulicy Szkolnej i sąsiednich ulic skracają sobie tędy drogę do centrum miasta, młodzież do gimnazjum.
Przed kilkoma laty państwo Kocikowie postawili metalowe ogrodzenie od ulicy Szkolnej. Zdaniem gminy zajęli część gruntu będącego jej własnością. Sąsiedzi poskarżyli się w gminie, a władze kazały ogrodzenie rozebrać. Kocikowie usunęli ogrodzenie i od tego czasu zaczęły się ich problemy. A to zniszczono im elewację przez obrzucenie farbą, skradziono krzewy, przerzucano za ogrodzenie różnego rodzaju odpadki i śmieci, zdechłe koty i psy.
Dochodzenie w tych sprawach prowadziła Komenda Powiatowa Policji w Kłobucku, ale ze względu na niewykrycie sprawców umorzyła śledztwa.
W 2007 roku państwo Kocikowie zmienili ogrodzenie z drewnianego na betonowe. Gmina twierdzi, że ponownie zawęzili w kilku miejscach wydeptaną ścieżkę.
- Zgłaszali się do nas mieszkańcy, którzy sygnalizowali, że państwo Kocikowie znowu weszli w granice gruntu należących do gminy i w ten sposób przygrodzili drogę. Pod petycją podpisało się ponad 300 mieszkańców - mówi Krzysztof Nowak, burmistrz Kłobucka.
Kocikowie chcieli ten kawałek odkupić od gminy. Niezadowolenie mieszkańców wzięło jednak górę i władze nie zdecydowały się na sprzedaż. - Okazało się, że pan Kocik posiadał wypis z księgi wieczystej i aktu notarialnego, a więc znał granice swojego terenu, a mimo to wybudował płot zajmując własność gminy w kilku miejscach płotu od 14 do 70 cm - przekonuje Nowak.
Kocikowie mówią co innego. - Ten płot stoi na miejscu starego - twierdzi Zygmunt Kocik. - Mamy pełną dokumentację. A poza tym, gdy budowaliśmy ten płot kontrolerzy z nadzoru budowlanego nie mieli żadnych wątpliwości, co do przebiegającej granicy.
Na terenie posesji Kocików są garaże, które stoją tam od 26 lat. W tym samym czasie Kocikowie wybudowali drewniany płot. - Wszystko było zrobione zgodnie z granicami - przekonuje Kocik.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?