Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

To już nie tylko susza, to prawdziwa klęska

Irena Bazan
Wiesław Zawada i wójt Bolesław Świtała sprawdzają, jakie straty spowodowała susza na polu rolnika.
Wiesław Zawada i wójt Bolesław Świtała sprawdzają, jakie straty spowodowała susza na polu rolnika.
Władze samorządowe Popowa wystąpiły do wojewody śląskiego o uznanie tej gminy za teren dotknięty klęską suszy. Jak wstępnie obliczono w gminie, w niektórych rejonach z powodu suszy zniszczonych zostało nawet 70 ...

Władze samorządowe Popowa wystąpiły do wojewody śląskiego o uznanie tej gminy za teren dotknięty klęską suszy.

Jak wstępnie obliczono w gminie, w niektórych rejonach z powodu suszy zniszczonych zostało nawet 70 procent upraw. W rejonie Popowa rolnicy zastanawiają się, czy w ogóle kosić zboże, czy też może od razu je zaorać.

- Sytuacja na polach jest najgorsza od wielu lat - opowiada wójt Popowa Bolesław Świtała. - Tragiczna jest sytuacja, jeżeli chodzi o zboża jare. W niektórych rejonach naszej gminy zniszczonych zostało z powodu braku deszczu nawet po 80 procent upraw. Źle jest także jeśli chodzi o siano. Tego lata nie było u nas praktycznie drugiego pokosu traw. Nie było po prostu co kosić, bo słońce wszystko spaliło. Rolnikom zabraknie więc także paszy dla zwierząt.

Uznanie gminy za teren dotknięty klęską da mieszkańcom Popowa możliwość skorzystanie z szybkich, a przede wszystkich bardzo korzystnych kredytów. Byłoby więc za co wyrównać straty spowodowane suszą. W gminie zaczęła już pracować samorządowa komisja, która bada sytuację w poszczególnych gospodarstwach, by samorząd mógł się zorientować, o jakie kwoty trzeba wystąpić.

- Te kredyty są przyznawane przez rząd i oprocentowane zaledwie na 2 procent - opowiada wójt Świtała. - Uznanie naszego regionu za teren klęski żywiołowej dałby także rolnikom, którzy się zdecydują na te pożyczki, możliwość prolongaty przy spłacie długu.

Samorząd ocenia, że z pomocy takiej skorzystałoby wielu rolników, wszyscy bowiem ponieśli straty z powodu suszy. Henryk Drabik z Popowa, który gospodaruje na ponad 30 hektarach już teraz deklaruje, że chętnie o taką pomoc wystąpi.

- Nie mam wyjścia - mówi. - W tym roku mam same straty. Takiego tragicznego lata naprawdę nie pamiętam. Owszem, zdarzały się bardzo upalne lata, ale żeby tak długo nie padało i było tak gorąco, tego jeszcze nie było. Człowiekowi nie chce się iść na pole. Żal patrzeć, jak to wszystko wygląda.

Rolnicy największe straty ponoszą w uprawie gryki. Od 15 lat Drabik sadzi ją i do tej pory zawsze się udawała. Jest to roślina bardzo odporna na słońce, ale tego lata nawet ona nie wytrzymała panujących od tygodni upałów. Henryk Drabik obsiał gryką 9 hektarów, nie zbierze z tego pola jednak ani kilograma.

- To prawdziwa klęska - narzeka mężczyzna. - Na same nawozy na tym polu wydałem około 3 tysięcy, a gdzie paliwo do maszyn, a moja praca? - wylicza.

Niewiele lepiej jest u niego także z ziemniakami. Pod każdym krzakiem wykopuje po 2-3 młode ziemniaki. Są one bardzo małe, dużo mniejsze niż te stare, sadzone na wiosnę.

- Jest tak sucho, że krzaki ziemniaków pobierają wodę z młodych ziemniaków, a w takiej sytuacji one nie mogą urosnąć - opowiada rolnik. - Nie chce się człowiekowi nawet ich wykopywać. Takie małe, że nadają się raczej jako kamienie do procy, a nie na stół.

Na suszę narzeka także Wiesław Zawada z wsi Zawady. Ocenia, że u niego na polach zboża jare zostały zniszczone w ponad 70 procentach. Rolnik hoduje 400 świń, jedną trzecią paszy dla tych zwierząt miał z własnych upraw. W tym roku będzie musiał kupić zwierzętom całość paszy. Owies, który był siany dla świń zupełnie się nie udał.

- Żal na to patrzeć - mówi mężczyzna. - Zboże jest dwa razy niższe niż zwykle. Kłosy całkiem wyschły. Nie wiem, jak to teraz zbierać. Boję się, że jak wjadę kombajnem, to wszystko spadnie na ziemię. Trzeba będzie jechać bardzo wolno. Paliwa się wypali

wtedy bardzo dużo, a i tak nie ma pewności, czy coś da się uratować.

Rolnik w przeszłości korzystał już z preferencyjnych kredytów, gdy w gminie panowała susza. Wtedy za pożyczone pieniądze dokupił zwierzętom paszy. Teraz też by się zdecydował na podobną pomoc.

- Przy takiej suszy nie zwrócą się nam wydatki, jakie ponieśliśmy wiosną, a za co żyć? - martwi się Henryk Drabik.

Już było źle

Gmina Popów w ciągu ostatnich lat kilka razy była uznawana za teren dotknięty klęską żywiołową. W 1997 roku rolnicy skorzystali z pomocy finansowej po powodzi stulecia. Dwa lata później nad gminą przeszło silne gradobicie, które zniszczyło większość upraw. W gminie gleba w większości jest kiepska i piaszczysta, klasy V i VI. Woda szybko przez nią przecieka. Brak deszczu rolnicy odczuwają tutaj więc dotkliwiej niż w innych regionach. Samorząd już w przeszłości występował o uznanie gminy za teren dotknięty suszą. W 2003 roku z tego tytułu rolnicy dostali 970 tysięcy preferencyjnych kredytów, z których skorzystało 138 osób. Dwa lata później 115 osób zaciągnęło kredyty na ponad 400 tysięcy. Biorąc pod uwagę wielką skalę tegorocznych strat władze samorządowe szacują, że teraz chętnych na wzięcie korzystnego kredytu będzie dużo więcej.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na klobuck.naszemiasto.pl Nasze Miasto