W Rudzie Śląskiej, gdzie kierowcy od początku listopada mogą występować o zwrot różnicy między obecnie obowiązującą (75 złotych), a pobraną od nich i zakwestionowaną przez Trybunał Konstytucyjny opłatą (500 złotych) za wydanie karty pojazdu, uprawnionych do złożenia takiego wniosku jest około 2500 osób. Jeśli wszyscy skorzystają z tej możliwości, gmina będzie musiała wydać ze swojego budżetu około milion złotych. Odzyskanie pieniędzy będzie równoznaczne ze zrzeczeniem się przez nich dalszych roszczeń w tej materii.
- Pieniądze są wypłacane w ciągu trzech miesięcy od złożenia wniosku. Szacujemy, iż realizacja wszystkich wniosków zajmie nam dwa lata. Dlaczego zdecydowaliśmy się na taki krok? Ze zwykłego poczucia sprawiedliwości - mówi Bożena Krzyżak, naczelnik wydziału komunikacji rudzkiego magistratu.
Podczas gdy w Rudzie Śląskiej kierowcy dopiero zaczynają ustawiać się w kolejce po zwrot niesłusznie pobranych pieniędzy, w Piekarach Śląskich operacja ich zwrotu właśnie dobiega końca. - Do 30 września wypłaciliśmy pieniądze dla 1692 osób, co stanowi prawie 90 procent uprawnionych do ich zwrotu. Wydaliśmy na ten cel ponad 719 tysięcy złotych - wylicza Artur Madaliński, rzecznik tamtejszego Urzędu Miasta. Jak przyznaje, wcześniej tylko jeden kierowca skierował do sądu sprawę przeciwko gminie. Nie została ona rozstrzygnięta. Bez powodzenia natomiast o swoje walczyli w sądach kierowcy z Bielska-Białej. Tamtejszy magistrat ani myśli dobrowolnie zwracać pobieranych w latach 2003 - 2006 opłat za wydanie karty pojazdu.
- Pobieraliśmy je na podstawie ówcześnie obowiązujących przepisów, a sprawa ewentualnego zwrotu tych pieniędzy nie została w jasny sposób uregulowana przepisami - mówi Marek Stańca, naczelnik wydziału komunikacji bielskiego Urzędu Miasta. Jak szacuje, sprawa dotyczy kilku tysięcy kierowców.
- Wypłacenie im tych pieniędzy oznaczałoby duży wydatek dla miejskiego budżetu. One zresztą już dawno zostały przeznaczone na inwestycje drogowe - zarzeka się Stańca.
Podobne stanowisko prezentują prezydenci Katowic, Gliwic i Bytomia - wszędzie tam kierowcy, którzy chcą odzyskać swoje pieniądze, muszą kierować sprawę do sądu z powództwa cywilnego. Korzystają z tego firmy windykacyjne, obiecując im szybkie odzyskanie pieniędzy od gmin. "Zrobimy to w Twoim imieniu, nie angażując Ciebie w procedury administracyjne i sądowe. Wystarczy Twój podpis i wysłanie jednego listu" - obiecuje w internetowym ogłoszeniu jedna z nich. Większość samorządowców dość sceptycznie podchodzi zarówno do tych deklaracji, jak i poczynań swych kolegów po fachu. - W przyszłym roku są wybory. Może po prostu ktoś wpadł na pomysł, by zabiegać o głosy tych kilku tysięcy kierowców? Ciekawe tylko, co na to Regionalna Izba Obrachunkowa - usłyszeliśmy w jednym ze śląskich urzędów.
Z tego, co wczoraj usłyszeliśmy w RIO wynika jasno, że władze gmin, które zdecydowały się na dobrowolny zwrot zakwestionowanych opłat za karty pojazdów mogą spać spokojnie.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Polski samolot musiał nagle lądować na Islandii. Nerwowa sytuacja na pokładzie
- Gwiazdy „Pulp Fiction” na 30. rocznicy premiery filmu. Niektórych zabrakło
- Kokosanka pingwinem roku. Ptak z gdańskiego zoo bije rekordy popularności
- Sto dni do rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Co mówią mieszkańcy Paryża?