Częstochowska prokuratura rejonowa wszczęła śledztwo w sprawie narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia Stanisława F. oraz nieudzielenie mu pomocy, co przyczyniło się do śmierci 60-latka. Mężczyzna zaczął odczuwać niepokojące dolegliwości w ubiegły poniedziałek po południu. Chory miał duszności i kaszel, nasilające się mimo przepisanych wcześniej przez jego lekarza leków. Rodzina wezwała pogotowie do Nowej Wsi, gdzie mieszkał 60-latek. Cierpiącego na przewlekłą niewydolność serca i cukrzycę mężczyznę specjalistyczna karetka zabrała do szpitala w Kłobucku, gdzie czekał na pomoc około godziny. Lekarz dyżurujący na izbie przyjęć uznał, że pacjent nie kwalifikuje się jednak do hospitalizacji i po przepisaniu mu antybiotyku odesłał go do domu. Mężczyzna zażył lek i położył się spać. Jednak około 4 nad ranem rodzina ponownie wezwała pogotowie, gdyż mężczyzna dostał drgawek, zemdlał i przewrócił się na podłogę. Po przyjeździe karetki pogotowia okazało się, że reanimacja prowadzona do tej pory przez jego syna nie przyniosła efektów i mężczyzna zmarł.
- Śledztwo wszczęliśmy w środę 11 maja na wniosek pełnomocnika rodziny zmarłego. Zarządzono też sekcję zwłok, która odbyła się w piątek. Na podstawie wstępnych badań nie udało się stwierdzić bezpośredniej przyczyny śmierci mężczyzny. Przeprowadzone zostaną badania histopatologiczne, na wyniki których będzie trzeba poczekać około miesiąca - mówi prokurator Tomasz Ozimek.
Śledczy zabezpieczyli dokumentację medyczną, przesłuchano członków rodziny, wkrótce przesłuchany zostanie także personel medyczny kłobuckiego szpitala. Być może prokuratura powoła także biegłego, który ustali, czy doszło do popełnienia błędu medycznego przez personel placówki.
Dyrektor kłobuckiego szpitala, Marian Nowak, po sprawdzeniu dokumentacji szpitalnej pacjenta nie widzi błędów w postępowaniu lekarza dyżurnego. - Pacjent czekał na pomoc niecałą godzinę. Wykonano mu badania m.in. gazometrię i EKG. Rozpoznano infekcję górnych dróg oddechowych. Nie było podejrzenia zapalenia oskrzeli czy płuc i lekarz zdecydował, że pacjent nie musi być hospitalizowany. Przepisał silniejszy antybiotyk, gdyż pacjent był już w trakcie leczenia i rodzina odwiozła go do domu - mówi Marian Nowak. Pacjent był już hospitalizowany w listopadzie ubiegłego roku. - Jeżeli wyniki sekcji zwłok nie pokazały bezpośredniej przyczyny śmierci pacjenta, to najprawdopodobniej była to choroba, na którą pacjent długotrwale się leczył. Padają oskarżenie, że nie został przyjęty z powodu braku miejsc. Tego dnia w szpitalu było 10 wolnych miejsc i nie to było przyczyną nieprzyjęcia pacjenta. Jest nam niezwykle przykro z powodu śmierci pacjenta, ale na podstawie badań i wywiadu nie dało się jej przewidzieć - dodaje dyrektor Nowak.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?