Kłobucczanie wybrali gwiazdę nadchodzących dni Kłobucka. Liczbą 527 głosów zwyciężył zespół Lady Pank, za nim znalazł się z niemal o połowę mniejszą liczbą głosów Stachursky. Liczby te nie są imponujące i trudno powiedzieć, żeby to większość mieszkańców zdecydowała, że chce w Kłobucku tę gwiazdę. Ale w końcu, kto nie głosuje ten nie może narzekać. Dopiero po koncercie okaże się, czy naprawdę mieszkańcy będą zadowoleni z wyboru gwiazdy. To zależy także od samego zespołu. W końcu o "wybrykach" grupy krążą już legendy.
Na ostatniej sesji Rady Miasta Kłobuck radni dopytywali, czy miasto zabezpieczy się przed ewentualnymi ekscesami grupy. Burmistrz Zakrzewski zapewnił, że zabiega o to, by w umowie był zapis, o tym że miasto zapłaci za występ dopiero, gdy uzna, że był on na odpowiednim poziomie.
Niestety w Tarnobrzegu nie udało się uniknąć kompromitacji. Impreza odbyła się w ramach trasy koncertowej "Lato z Radiem" organizowanej przez Polskie Radio. Zdaniem widzów wokalista był pijany, siarczyście przeklinał ze sceny, mylił teksty własnych piosenek i nie nadążał muzycznie za resztą zespołu.
Organizatorzy koncertu wezwali policję, ale Janusz Panasewicz nie zgodził się na badanie alkomatem. W mieście wybuchł skandal. Prezydent Tarnobrzega zapowiedział, że zespół nie otrzyma ani grosza za swój występ. Z zaplanowanych 150 tys. zł na koncert, miasto zapłaciło 30 tys. zł. Kłobuck ma w planach wydać 70 tys. zł, ale na całe dni miasta. Z tego zespołowi może przypaść około 35 tys. zł.
Lady Pank od zawsze słynął z kontrowersyjnych zachowań. Jak wynika z biografii zespołu napisanej przez Michała Grześka, słynna grupa była pierwszym w Polsce boysbandem. Inicjatorem jego założenia był słynny tekściarz, Andrzej Mogielnicki, który pozyskał na projekt fundusze Stołecznej Estrady i zaprosił do współpracy gitarzystę ówczesnej Budki Suflera, Jana Borysewicza. Reszta muzyków była z łapanki - w tym Janusz Panasewicz, który wcześniej śpiewał w w wojskowym zespole Desant. Kiedy pojawił się na przesłuchaniu w mundurze, podobno Borysewicz powiedział tylko "spier..." i poszedł się upić. W końcu jednak dał się przekonać, pod warunkiem, że Panasewicz zmieni imię z Jan na Janusz.
"Przyjmuję Pańskie przeprosiny. Więcej, doceniam Pańską męską postawę po tym niefortunnym występie, fakt, że wybrał Pan honorowe wyjście z tej niehonorowej sytuacji. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, a ludzką rzeczą jest prawo do błędu…" - tak zaczyna się list prezydenta Tarnobrzegu do lidera Lady Pank Janusza Panasewicza, napisanym już po feralnym koncercie. Oby burmistrz Kłobucka nie musiał wystosowywać podobnego pisma...
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?