Żabka, którą wygrał na festynie w Białej w 2006 roku pozwoliła mu wskoczyć na fotel burmistrza po raz drugi. Dlatego zajmuje honorowe miejsce na biurku. Krzysztof Nowak wygrał wybory na burmistrza Kłobucka już w pierwszej turze.
Choć trudno w to uwierzyć, ale fotel, o który walczyło czterech kandydatów, ma już 8 lat. - Źle się na nim siedzi, choć już się do niego przyzwyczaiłem - przyznaje burmistrz. - Oddycham z ulgą, gdy muszę gdzieś wyjechać.
Specjalnie dla naszych Czytelników sprawdziliśmy, czy fotel burmistrza Kłobucka jest naprawdę tak niewygodny i przy okazji rozejrzeliśmy się po gabinecie głowy naszego miasta.
Rzeczywiście, okryty czarną skórą fotel do najwygodniejszych nie należy. Ma wytarte poręcze, nie ma regulacji wysokości, jest na kólkach, które nie jeżdżą. Trochę skrzypi i trzeszczy. Trudno na nim zasnąć, ale burmistrz przyznaje, że zdarzyło mu się śnić na jawie.
Może jak obije go welurem, wtedy sen będzie głębszy.
- Skóra jest niezdrowa, co innego welur. To bardziej estetyczne i prozdrowotne - przekonuje.
Jeszcze gorzej prezentują się pozostałe fotele w gabinecie burmistrza, te ustawione przy stole w kształcie elipsy. To tu odbywają się w każdy czwartek narady (zbieżność ze słynnymi obiadami czwartkowymi u króla Stanisława Augusta Poniatowskiego przypadkowa - tak przynajmniej zapewnia burmistrz Nowak).
Dwanaście foteli ma już dobre 20 lat. Siedziska się już zapadają i trzeba je wymienić na krzesła, bo zajmują mniej miejsca i są bardziej poręczne.
Burmistrz zrobi to jak najszybciej. Bo, co będzie, gdy do Kłobucka przyjedzie na ponowną wizytę burmistrz zaprzyjaźnionego Sturova w Słowacji i siądzie w fotelu, który się zapadnie?
W gabinecie burmistrza nie ma wielkich ekstrawagancji. Od wejścia do gabinetu, po lewej stronie biurka znajduje się nieduża meblościanka. W segmencie i na szafie stoją puchary, które reprezentacja gminy zdobyła w zawodach piłki nożnej i siatkówki. Są też kufle z biesiad i karczm piwnych.
Na półce stoi telewizor i odtwarzacz kaset wideo. Ale burmistrz nie ogląda telewizji, bo ma do dyspozycji tylko dwa kanały. Z widea też nie korzysta, bo trudno dostać do niego kasety. Korzysta natomiast z laptopa, którego dostał niedawno od gminy.
Uwielbia za to patrzeć jak obok biurka rośnie zielony kwiat, albo krzew (sam nie wie jak nazwać tę roślinę).
Ważnym elementem ekspozycji gabinetu jest duży obraz Edwarda Mesjasza "Bitwa pod Mokrą". Gmina odkupiła go za 8 tys. złotych od Zakładu Gospodarczego w Kłobucku, który już nie istnieje.
Burmistrz chce pokazać, że ma luźny stosunek do samego siebie. Dlatego na ścianie powiesił swoją karykaturę, którą przywiózł z Juraty. Co ciekawe, w gabinecie nie ma ani jednego krzyża. - To przecież urząd świecki - przekonuje burmistrz.
Na biurku nie trzyma też rodzinnych zdjęć. Ma za to małą koparkę i zamiatarkę. Dostał w prezencie od drogowców, żeby pamiętał o ich potrzebach. Od dłuższego czasu nosi się z zamiarem zakupu akwarium. Wciąż jeszcze nie zdecydował. Zastanawia się, kto będzie karmił rybki.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?