Czy można w XXI wieku żyć bez bieżącej wody i odpływu kanalizacyjnego? Można. Ale czy naprawde trzeba?
Zmuszona jest do tego rodzina Marka Izydorczyka, kłobuckiego artysty malarza. Pan Marek mieszka razem z Bożeną Janus i ich dwojgiem dzieci w niewielkim mieszkaniu przy kłobuckim Rynku Jana Pawła II.
- My mamy ciężko, bo bez bieżącej wody to nie życie, ale co dopiero mam powiedzieć o naszych bliźniaczkach Ewie i Agatce. Do opieki nad trzyletnimi dziećmi kanalizacja i ciepła woda jest niezbędna - mówi drżącym głosem Bożena Janus, mama uroczych dziewczynek.
Jak więc wygląda codzienna walka z wodnymi przeciwnościami gospodyni domu?
W myśl porzekadła, że "nawet do najgorszego człowiek jest się w stanie przyzwyczaić" pani Bożena codziennie musi do każdej domowej czynności podgrzewać dziesiątki litrów wody. W spartańskich warunkach rodzina wykonuje też codzienną toaletę.
Najgorsze jest jednak to, że zużytą wodę i pomyje muszą wylewać do ustepu na podwórku, do którego nie ma bezpośredniego dostępu. Trzeba przejść wkoło domu.
- Nie mogę podłączyć pralki, a rzeczy muszę prać u sąsiadów. To upokarzające - złości się Bożena Janus i dodaje - Przez to nie możemy posłać dzieci do przedkszkola, a ja nie mogę iść do pracy. Chcemy być samodzielni, ale jak tu mówić o samodzielności w takich warunkach?
Pani Bożena i pan Marek chcieli nawet starać sie o mieszkanie komunalne, ale z racji tego, że mieszkanie jest ich prywatną własnością, niespełniają wymagań.
- Naszym obowiązkiem jest zapewnić dzieciom odpowiednie warunki, dlatego ja codziennie maluje. Stypendium z powiatu się skończyło, a prace sprzedają się różnie. Dlatego nie możemy odpływu zrobić na własny koszt - tłumaczy Marek Izydorczyk.
Sprawa bulwersuje, bo równo dwa lata temu burmistrz Kłobucka deklarował pomoc gminy w polepszeniu warunków sanitarnych najzdolniejszego malarza w powiecie.
- Obietnica dotyczyła partycypacji w kosztach, a nie zakładania kanalizacji na prywatnej posesji - ripostuje burmistrz Kłobucka, Krzysztof Nowak.
- Ja ze swoich słów się nie wycofuje. Konieczne jest jednak, żeby pan Marek zrobił kosztorys, sporządził dokumentację i przyszedł z tym do nas. Wtedy będziemy mogli powiedzieć w jakim stopniu gmina jest w stanie pomóc - dodaje Krzysztof Nowak.
Problemem w formalnościach, według gminy, była też niejasna współwłasność posesji, na terenie której mieszkają.
- Moja siostra, która jest współwłaścicielem na pewno się zgodzi na remont - zapewnia Marek Izydorczyk.
Problem tkwi w czymś innym.
- Malarstwo nie jest zawodem o stałych dochodach. Mimo tego, że moje prace pojawiaja się w całej Polsce i zagranicą trudno jest odłożyć pieniądze żeby zacząć coś tu robić - wyjaśnia artysta.
- Dlatego czasami kupuję od pana Marka obrazy - mówi kłobucki burmistrz.
Gminny Osrodek Pomocy Społecznej partycypował też w kosztach remontu mieszkania wspomnianej rodziny.
- Przez kilka lat przeznaczyliśmy na ten cel 12 tysięcy złotych - podkreśla kierownik G.O.P.Su, Katarzyna Janicka.
Inne zdanie na ten temat mają przechodzący przez Rynek kłobuczanie.
- Pomagali, bo się zrobiło głośno w mediach, jak urzędnicy z powodu warunków mieszkaniowych chcieli odebrać rodzicom bliźniaczki. Jakby nic nie zrobili byłby wstyd. Sprawa ucichła, a Izydorczyk, jak kanalizacji nie miał, tak nie ma. A to najbardziej utalentowany człowiek z Kłobucka - oburzają się przechodnie, którzy nie chcą ujawnić swoich personaliów.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?