MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Lato wybrał Smudzie sztab kadry

Rafał Romaniuk
Nareszcie doczekałem się w kadrze współpracowników - zdaje się mówić nowy selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski Franciszek Smuda
Nareszcie doczekałem się w kadrze współpracowników - zdaje się mówić nowy selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski Franciszek Smuda Fot. Piotr Krzyżanowski
Potwierdziły się nasze wcześniejsze informacje. Jacek Zieliński, były piłkarz i trener m.in. Legii Warszawa, będzie asystentem selekcjonera reprezentacji Franciszka Smudy na Euro 2012. Tomasz Wałdoch, który był faworytem do objęcia tej funkcji, postawił zbyt wysokie wymagania finansowe.

- Czasami jest tak, że strony nie potrafią się porozumieć. Nic nie mogę na to poradzić. Jednak zapewniam, że nie tracimy Tomka z pola widzenia. Im bliżej będzie mistrzostw, tym zamierzamy powiększać sztab szkoleniowy - tłumaczył Smuda i kilkakrotnie sugerował, że Wałdoch może dołączyć do kadry jeszcze w tym roku.
Na razie rozbieżności finansowe są jednak zbyt poważne. Wałdoch chciał zarabiać 10 tys. euro miesięcznie, PZPN oferował - w finalnej propozycji - prawie trzy razy mniej. I w tym momencie negocjacje się skończyły. Za kluczowe rozmowy odpowiadał Zdzisław Kręcina, który świetnie czuje się w finansowym przeciąganiu liny.

Sekretarz generalny PZPN wiedział, że jeśli teraz odrzuci żądania Wałdocha, strony i tak znów usiądą wkrótce do stołu. Były reprezentant Polski dostał czas, by złagodzić swoje stanowisko. Może stać się to szybciej, niż się wszystkim wydaje.

Do niedawna prowadził zajęcia z juniorami Schalke 04 Gelsenkirchen, ale został zwolniony z tej funkcji. Mówi się o dwóch różnych przyczynach. Jedna głosi, że padł ofiarą redukcji, bo niemiecki klub ma gigantyczną dziurę budżetową i musiał szukać oszczędności. Druga, że gdy działacze Schalke dowiedzieli się, że negocjuje z polską federacją, pokazali mu drzwi.

- Wiadomo, że jestem rozczarowany, i to bardzo, ale teraz koncentruję się już na skończeniu kursu trenerskiego w szkole w Kolonii - mówił Wałdoch i dodał, że rzeczywiście rozmowy rozbiły się o finanse. PZPN żądał też zapewnienia, że przeprowadzi się do Polski. Początkowo Wałdoch nie chciał o tym słyszeć, bo przeciwna była żona. Teraz już nie wyklucza takiej możliwości. Ale dopiero w marcu, gdy uzyska licencję trenera.

Zieliński nie zastanawiał się długo. Był w kontakcie z szefostwem PZPN od kilku dni, ale ostateczne porozumienie miało miejsce w poniedziałek. Smuda położył na stół listę kilku kandydatów (oprócz Zielińskiego byli na niej Marek Kusto i Paweł Wojtala). Zapewnia, że PZPN zachował się lojalnie, skorzystał z jego propozycji, ale Franz nie uczestniczył w decydującej fazie negocjacji. Nie było też tak, jak podały niektóre media, że rozmowy toczyły się do późnej nocy i były kontynuowane we wtorek rano.

Zieliński dowiedział się, że będzie drugim trenerem kadry w poniedziałek wieczorem. Według naszych informacji będzie zarabiał ok. 15 tys. zł miesięcznie.
Zaskoczeniem była nominacja na funkcję dyrektora sportowego. Posady nie otrzymali ani Marek Koźmiński, ani Włodzimierz Lubański, ani Tomasz Smokowski, o których najczęściej spekulowała prasa. Postawiono na Jana Furtoka, byłego reprezentanta Polski i dobrego znajomego wiceprezesa PZPN Antoniego Piechniczka. Smuda na sugestie, że Furtok może i był świetnym piłkarzem, ale dyrektor kadry to funkcja wymagająca większego obycia w futbolowym świecie, odparł:
- To nie jest byle kto. Panowie, to nie Jasio z łapanki, tylko Jasio Furtok! - mówił Franz. Z kolei Lato wyśmiał sugestię, że jedynym kryterium przy wyborze Furtoka były niskie pobory.

- Zapewniam pana, że zarobi więcej niż pan - ripostował prezes PZPN, po czym parsknął śmiechem.

Kręcina uzupełniał: - Bądźcie pewni, że zarobki zarówno asystentów trenera, jak i dyrektora są godne. Zarabiają więcej niż ich poprzednicy. Dwa razy więcej.
Furtok ma być wykorzystywany nie tylko w pracy organizacyjnej.

- Myślę, że jak wyjdzie na trening strzelecki, nasi bramkarze będą mieli co robić - mówił prezes PZPN.

Znam języki. Jakie? Hm... Śląski

Z Janem Furtokiem, dyrektorem reprezentacji Polski, rozmawia Rafał Romaniuk

Kiedy dostał pan propozycję, by zostać dyrektorem reprezentacji Smudy?
W poniedziałek wieczorem.

Długo się pan zastanawiał?
Nie, bardzo krótko. To propozycja, której się nie odmawia. Mówimy o reprezentacji Polski.

Podobno był pan mało wymagający, jeśli chodzi o finanse.
Powiem coś, co pewnie pana zaskoczy: w ogóle w poniedziałek nie rozmawialiśmy o pieniądzach. Były dużo przyjemniejsze tematy.

Na przykład?
Na przykład o tym, czym będę się zajmował. Chciałbym zajmować się nie tylko rezerwowaniem hoteli czy organizacją zgrupowań. Mówiąc krótko - być bliżej drużyny.

_Prezes PZPN Grzegorz Lato powiedział, że będzie pan uczestniczył w treningach strzeleckich._Trochę już się w życiu nastrzelałem. Ale oczywiście z przyjemnością wezmę udział w treningach. Rozmawiałem z trenerem Smudą. Powiedział mi, że będzie też brał pod uwagę moje propozycje. Potrafię ocenić, czy piłkarz jest w formie.

Będzie pan też jeździł za granicę obserwować polskich piłkarzy?
To możliwe, ale jeszcze tego nie ustaliliśmy.

Dyrektor reprezentacji Polski powinien mieć dużo kontaktów na świecie. Pan ma?
Trudno, żebym nie miał, skoro grałem tyle lat w Niemczech.

A oprócz niemieckiego jakie języki pan zna?
Hm. No, śląski oczywiście. I trochę angielski.

Wie pan, z czym kojarzy się nazwisko Furtok przeciętnemu kibicowi?
Wiem, z ręką w meczu z San Marino. I też mam już tego dość.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na klobuck.naszemiasto.pl Nasze Miasto